Miliony chwil, w których mi Ciebie brakuje. Świadomość, że nie wrócisz za tydzień czy rok. Nawet za 10 lat. Rzeczy, które robię z myślą, że to dla Ciebie. Strach, że Ty już o niczym nie wiesz, niczego nie czujesz, nie istniejesz. Chciałabym Cię szukać, ale nie wiem ani jak, ani gdzie. Nie ma Cię tam, gdzie dotąd. A to jedyny świat jaki znam.
Wyciągam rękę i czekam. Ale nigdy nie czuję uścisku. A wiem, że gdybyś mogła, nie pozwoliłabyś mi tak cierpieć. Więc nie możesz. A skoro nie możesz, to jedyne co mogłoby Cię powstrzymać, to...niebyt. Nic innego. Do tej pory za każdym razem byłaś gotowa mi pomóc. Teraz nie możesz, bo ja nie wiedziałam, że wtedy to Ty wyciągnęłaś rękę. A ja jej nie chwyciłam.
Kiedy słyszysz "Spieszmy się kochać ludzi...", myślisz z nostalgią, że to prawda. Ale gdy przychodzi moment, w którym zdajesz sobie sprawę jak wielkie to niedopowiedzenie jest już za późno, żeby się na to przygotować. Ja kochałam. Ale to nic nie dało. Kiedy odeszłaś, nic mi nie dało to, że zdążyłam Cię kochać. Za miłość płacę ogromną cenę. A i tak to wciąż nic w porównaniu do ceny jaką Ty zapłaciłaś. Jeśli istniejesz, jeśli jesteś gdzieś tam w innym świecie czy tu, jeśli potrafisz cofnąć czas, oddam swoje życie za Twoje. Jeśli potrafisz to zrobić, nie wahaj się. Ja już wiem, jak źle kochałam, nie tych ludzi, tych, którzy zrobili Ci taką krzywdę. Ufałaś mi. A ja im wierzyłam. Więc Ty też wierzyłaś. Przepraszam. Wybacz mi.
Twoje życie było wiele warte. Dla mnie. Ale dla kogoś okazało się niczym. Nie wiem, czy bolałoby mniej, gdyby to była choroba, wypadek samochodowy. Wiem tylko, że przypadek byłby bardziej sprawiedliwy, niż to.